Jakoś tak łażą mi po głowie bajki, baśnie, klechdy, legendy i mitologie. W połączeniu z ostatnio trzymającym pozytywnym nastawieniem do świata i ludzi oraz dopadającą głupawką, poczułem potrzebę napisania słów kilku.
Dzieckiem będąc – słuchałem bajek. Oglądać się nie dało za wiele, bo w telewizji były wtedy całe dwa programy i bajek jak na lekarstwo – ale co było, to się oglądało. Później się nauczyłem czytać i przepadło. Jak polubiłem, tak zostało do dziś. Właśnie jakoś wtedy trafiłem na „Bajki robotów” Stanisława Lema, to był pierwszy kontakt z fantastyką jako taką, a do tego pierwszy raz, kiedy czytałem utwory wzorowane na istniejących od dawna, zakorzenionych w kulturze bajkach. Sentyment pozostał do dziś. Do fantastyki, do Lema i do „przeróbek”.
Później robiło się coraz ciekawiej, różne adaptacje i przeróbki widziałem i czytałem. Słyszałem także. Sporo się po drodze nazbierało rzeczy przeróżnych, od literatury zaczynając, poprzez filmy, na kabaretach kończąc. Daruję sobie analizy literackie, bo na ten temat powstały tysiące tekstów, napisano setki tysięcy słów, i w ogóle co ja tam wiem. O filmach na podstawie znanych bajek (baśni?) pisałem kiedyś, jakoś tak się wychyliłem. Dziś parę słów o kabaretach.
Chronologicznie podchodząc – pierwsze były „Smoleniowe bajania”. Dwie kasety magnetofonowe, około dwudziestu bardzo ciekawych bajek – zapadły w pamięć na wiele lat. Przynajmniej niektóre. No i tak co jakiś czas sobie przypominałem, że byłoby dobrze znaleźć te bajeczki gdzieś w sieci, szukałem, klapa – aż do pięknego dnia, całkiem niedawno, kiedy co prawda nie udało się znaleźć nagrań, ale za to namierzyłem teksty wszystkich bajek z tego zestawu, zamieszczone na stronie autora. Miła lektura.
Sporo później zaistniał kabaret Potem, moim pierwszym kontaktem z tą grupą były „Bajki dla potłuczonych”. Program, który momentalnie zyskał status kultowego. W pełni zasłużenie. Absurdalny humor, zaskakujące „rozwinięcia” znanych z dzieciństwa bajek – brawurowo przedstawione przez bardzo utalentowaną grupę. Świetnie się oglądało 20 lat temu, świetnie się ogląda teraz – i pewnie za 20 lat będzie równie świetnie. Szczerze polecam.
I na koniec rzecz drobna, ale pocieszna. Tytuł tego wpisu to cytat ze skeczu kabaretu Ciach, który to skecz lubię z dwóch powodów. Po pierwsze jest świetną parodią znanej i lubianej bajki, i dlatego właśnie tu o nim wspominam. Po drugie – bardzo lubię skecze, w których słychać pseudo-obcojęzyczne wypowiedzi i ich absurdalne tłumaczenia. Jeśli ktoś nie zna tego skeczu, zapraszam do obejrzenia.
Na dziś, o bajkach i parodiach – to tyle. Co obsmaruję następne – nie wiem. Ale obsmaruję, i to prędzej niż później.