„Będzie fajnie”, mówili. No i stara się człowiek być kreatywny, kombinuje, tworzy rzeczy niemożliwe od ręki, a cuda w godzinę czy dwie. Oczywiście w głowie tworzy, bo od czegoś trzeba zacząć, a dobry pomysł to świetny punkt wyjścia. A później…

…wkracza rzeczywistość i zaczyna być niemiło. Bo nawet najlepszy pomysł, o ile nie jest realizowany – pozostaje tylko pomysłem. I zdarza się, że nawet po długim czasie wraca i dręczy. Dlaczego się za to nie zabrałem? Co by było, gdybym wtedy to zrealizował? I tak dalej, i tak dalej. Szczególnie, kiedy się widzi, że ktoś inny wpadł na coś podobnego, albo wręcz na to samo – ale nie zatrzymał się na etapie pomysłu, tylko potrafił pójść dalej i z pomysłu zrobić projekt. Jakikolwiek: artykuł, mema, grafikę, film, rzeźbę, grę – cokolwiek, co wymagało poświęcenia czasu i często sporego zaangażowania, ale też przyniosło wymierny efekt.

Siedzę tak i klepię, bo jakiś czas temu trafiłem na ten oto wpis trenera. Lektura dała sporo do myślenia, szczególnie ostatni akapit. I przywołała sporo wspomnień. Padły krótkie, dosadne pytania i ciężkie, dołujące odpowiedzi. Pojawiły się konstruktywne wnioski. No i rzecz najważniejsza – motywacja do działania. Ale nie taka, o jakiej dość zjadliwie pisałem kiedyś. Teraz sytuacja jest nieco inna.

Wyobraźmy sobie góry w zimie. Piękne i majestatyczne, strome – i oczywiście zasypane śniegiem. Spokój i cisza. A nad tym krajobrazem leci sobie ptak. Dowolny. Dla pokazania skali zjawiska, niech będzie to mały, szary wróbelek. Leci sobie ten wróbelek, leci – i w locie robi kupę. I leci sobie dalej, zapomina o całej sprawie. A kupa spada na to ośnieżone zbocze. Zaczyna się staczać. Porusza nieco śniegu. Te poruszone kawałki zsuwają się nieco, wytrącają z równowagi kolejne – i całość nabiera tempa i rozmachu. Nie mija wiele czasu, a zboczem pędzi lawina, zmiatając wszystko na swojej drodze.

Sytuacja na dziś wygląda tak, że ten metaforyczny wróbelek przeleciał i napaskudził, a pierwsze grudki śniegu już się toczą. Co prawda jeszcze ich niewiele, ale góra jest wysoka, zbocze strome, a śniegu napadało grubo…