Wszystko jest dla ludzi, smartfony też. Ale bez, kurna, przeginek. Na szybko, pod wpływem wymiany komentarzy na Facebooku, przypomniał się pokutujący od dłuższego czasu temat.
Strona 2 z 9
Nieco o czytelnictwie, nieco humoru i trudne (ale ładne) słowo, bo się przyplątało.
„Jak wszyscy to wszyscy, babcia też!” Na przełomie lat wszyscy piszą o mijającym roku, odniesionych sukcesach i (znacznie rzadziej) poniesionych porażkach. No i – o nadziejach, planach, przewidywaniach i innych takich na kolejny rok. Ten, którego jeszcze nie ma, ale dosłownie za kilka godzin się zacznie. To i ja nieco sobie pomarudzę, bo mogę. Tematów nasuwa się sporo, ogólniejszych refleksji także.
Ten cytat z kultowej komedii to swego rodzaju znak szczególny naszych ciekawych czasów. A jakie bywają efekty? Nasuwają mi się dwa, z którymi mam do czynienia niejako na co dzień. Oba dotyczą efektów mojej tak zwanej pracy kreatywnej.
Krótka rozprawka na temat podany w tytule. Ciekaw jestem, czy tylko ja tak mam, czy innym blogerom (szczególnie tym „na dorobku”) też przychodzą do głowy podobne myśli.
Znienacka dopadły i trzymają. Rozważania o rozmiarze i stopniu osiągniętego zadowolenia.
Rozmowy mają to do siebie, że składają się z wypowiedzi, a wypowiedzi z kolei – ze słów. Dziś nieco o językowych wynalazkach, które można usłyszeć tu i tam.
Nieco głupawki, szczypta retrospekcji i trochę wywnętrzeń odautorskich – a punktem wyjścia jest dowcip, który kiedyś dawno wymyśliłem, będąc w podobnym nastroju jak teraz. Tak w sam raz na niedzielne przedpołudnie.
Dziś o pewnej prostej i bardzo skutecznej regule dotyczącej blogowania. I kilka luźnych przemyśleń, odnoszących się niekoniecznie do pisania bloga. Jakoś tak naszło, męczy i nie odpuści, dopóki się nie wywnętrzę. Zaczynajmy więc.
Od tematu do tematu, od projektu do projektu – w chwilach wolnych robię rzeczy bardzo różne. Dziś, po ciekawym i bardzo pozytywnym weekendzie, nieco wynurzeń na temat testów i automotywacji. Tak do poniedziałkowej kawy porannej.