Dziś o grach. Nie o tych, które wszyscy znają i w które wszyscy grają. Ani o tych, z których pisze się doktoraty. Ani nawet o tych, gdzie bez paruset znajomych i kilku godzin klikania dziennie (lub płacenia sporej kasy) nie osiągnie się konkretnego poziomu.
Lubię pograć, jak chyba każdy. Tyle, że nie zawsze jest czas, ochota czy siły na MMO dowolnego typu, aby regularnie „bywać” i nabijać kolejne poziomy. Jakoś nie bawią produkcje AAA, z wielu względów, o których kiedyś może napiszę. Indie to już nawet nie temat-rzeka, a raczej spory ocean – teraz wszystko jest indie, wszystko w produkcji i sama lektura zapowiedzi to potężne wyzwanie. A pograłoby się w coś – niezobowiązująco, raz kiedyś, żeby poklikać i miło spędzić czas.
Znalazłem kiedyś dawno stronę z kilkunastoma grami – praktycznie każda z nich to perełka. I nie wiem, czy gdzieś jeszcze można znaleźć coś podobnego. A szukałem długo – po to, aby stwierdzić, że raczej nie.
Większość zamieszczonych gier to zadania w stylu „masz początkową sytuację i kilka rzeczy do dołożenia, zrób to w odpowiedniej kolejności i wygrasz”. Czyli zagadka na raz. Mimo wszystko, kiedyś dawno sporo czasu tam spędziłem, a i teraz chętnie poklikałem. I w te starsze, i w te, które się zalęgły od czasu mojej ostatniej bytności. Bardzo charakterystyczna grafika, zakręcone animacje i kompletnie odjechana logika wydarzeń. Świetny sposób na parę godzin nietuzinkowej rozrywki.
Znalazłem też coś polegające na nawalaniu młotkiem w wyłażące z dziur w ziemi różności, mało to ambitne, ale pozwala się wyżyć. Tym bardziej, że tylko na pierwszy rzut oka wygląda to tak prosto, łatwo, lekko i przyjemnie. A wciąga jak bagno.
No i rodzynek – gra przygodowa. Jak wszystkie na stronie, nader nietypowa. Jeden ekran, sporo zagadek do rozwiązania i (cecha bardzo szczególna) możliwość skakania w czasie. Daje to duże możliwości i niejednokrotnie umożliwia naprawdę mocne numery.
Ciężko to wszystko opisać, bo cały zestaw (z wyjątkiem bicia młotkiem) jest unikatowy. Nie idzie się odwołać do podobieństw – bo podobnych gier po prostu nie ma. Nie wiem, jak autor to zrobił, ale śmiem podejrzewać, że miał przebłysk geniuszu, i to niejeden.
W niedzielne popołudnie zapędziłem się po latach na stronę, i nostalgia dała kopa, aby te dziełka odkurzyć. I powiedzieć o nich tutaj.
Skarbczyk gier dziwnych – EyezMaze
Uprzedzając pytania – poza ewentualną satysfakcją z powodu że komuś się te gry spodobają, nic nie mam z tego tekstu.