Nie ma to jak mieć szczególny talent: trafiać przypadkiem na rzeczy przedziwne. Dziś właśnie, z niejakim opóźnieniem, kilka słów o jednej z takich rzeczy.
Autor: rozkminiak (Strona 4 z 9)
Czasem siedzi człowiek i się zastanawia, co z sobą zrobić. Przychodzą do głowy najprzedziwniejsze pomysły, samo zastanawianie się nad tym potrafi być niezłą rozrywką. A realizacja?
Na ogół jest tak, że w tygodniu pracuję, a w weekend staram się odpocząć. I oczywiście pozytywnie się naładować na kolejny tydzień. Ale czasem zdarzają się tak zwane święta. I zaczyna być dziwnie.
Za oknem ciemno, mgła i mżawka. A w mózgownicy?…
Tak, to ja. Z wielu powodów. Tak prewencyjnie pokazuję światu krzywą gębę i nawet nieźle to działa. A czemu tak?
Takie powiedzenie słyszałem i utkwiło – na tyle, aby się nad nim zastanowić przez dłuższą chwilę i wyciągnąć wnioski. Mało tego. Teoretycznych wniosków mam na koncie więcej niż multum. W danym wypadku, o zgrozo…
Temat jak najbardziej na czasie, bo dziś Halloween – a „chodził” za mną od dłuższego czasu. Przy okazji pewnie obsmaruję jeszcze jedno „święto z importu”. A co.
Taka scenka z wczoraj. Chłodny, rześki ranek, idę do pracy – pół godziny marszu. Jest czas się wybudzić i nawet trochę pomyśleć o rzeczach różnych. Zazwyczaj. Tym razem było nieco inaczej.
…dziś mamy poniedziałek, zaczyna się nowy tydzień, pełen nowych możliwości. I tak na dobry początek – słów parę o automotywacji, drobnych pozytywach i innych takich. Jak na „jubileuszowy”, pięćdziesiąty wpis – temat sobie taki, no, ale…
Przy sobocie, po robocie, częstochowskim rymem
– o „liczbach okrągłych” zaczynam rozkminę.
Reszta wpisu prozą – wybaczcie mi, proszę,
ale kiepskich rymów po prostu nie znoszę.