Jak się człowiek kręci między ludźmi, to na różnych trafia. I różne rozmowy prowadzi. Ciekawostka sprzed paru dni – jak w tytule: papierosy, lody i Walt Disney bezpośrednio po sobie w jednym ciągu skojarzeń. Do teraz jestem zdziwiony. A wyszło tak, że…

…nastąpiła przymusowa przerwa w załatwianiu spraw i zaczęła się rozmowa w stylu wolnym. Punkt startu – ceny fajek i narzekanie jednego z rozmówców na palącą żonę. I na jej nieświadomość, ile tak naprawdę kosztuje jej nałóg. Padła propozycja, jak można to ewentualnie załatwić, a rozmowa podążyła w stronę tańszych rozwiązań.

Jak już doszliśmy do skręcanych papierosów i tytoniu kupowanego w drugim obiegu – okazało się, że jeden z obecnych miał nieco do czynienia z technologią produkcji, i wiedział, co się dzieje z tytoniem w fabryce, zanim trafi do sklepu w formie papierosa. A dzieje się sporo i dość ciekawych rzeczy, jak się okazało. Niezbyt apetycznych, nawiasem mówiąc. Wniosek: w wyniku obróbki bardzo zmienia się smak.

Wtedy ja z kolei sobie przypomniałem, jak kiedyś dawno, robiąc fuchę w wytwórni lodów i mrożonek, zostałem poczęstowany porcją prosto z produkcji, jeszcze ciepłą. Bardzo, bardzo smakowało. Następnego dnia kupiłem w sklepie identyczną i różnica była olbrzymia. Niestety, na minus. Jak się okazało – głębokie mrożenie po zejściu z taśmy ma taki efekt, tego się nie przeskoczy.

I tu strzeliło skojarzenie, od głębokiego mrożenia przeskoczyłem do hibernacji. I padło pytanie, czy Walt Disney wybudzony z hibernacji będzie tym samym człowiekiem, którego zamrożono na 100 lat. Czy raczej się zmieni, i jak bardzo. Bo oczywiście możliwości weryfikacji nie będzie, z prostego powodu: nie przeżyje nikt, kto znał go osobiście. Wszyscy obecni mieli ciekawe miny, nie powiem. Ja zresztą też, jak sobie uświadomiłem, co właśnie wyartykułowałem.

Moment później czynniki niezależne zakończyły przerwę, rozmowa się skończyła, sprawy ruszyły do przodu. A rozmowę uznałem za dziwną i ciekawą na tyle, aby się tym ciągiem myślowym podzielić, ku uciesze i zadumie.

Tak, wiem, hibernacja Disneya to miejska legenda. Ale, jak widać, może dać do myślenia. Przynajmniej czasami, w pewnych warunkach.